Alternatywny Pop – Technikolorowy https://technikolorowy.pl Thu, 17 Sep 2020 15:08:37 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.4.6 https://technikolorowy.pl/wp-content/uploads/2019/09/1-150x150.jpg Alternatywny Pop – Technikolorowy https://technikolorowy.pl 32 32 „Akweny EP” Magda Kluz | Gitarowa delikatność https://technikolorowy.pl/akweny-magda-kluz/ https://technikolorowy.pl/akweny-magda-kluz/#respond Thu, 17 Sep 2020 14:43:43 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=1808 Niegdyś połowa intrygującego, elektronicznego duetu SEALS. Kilka miesięcy temu pierwsza artystka ogłoszona w ramach projektu Fonobo Pitcher, odkrywającego młodych i zdolnych twórców. Teraz Magda Kluz w szeregach jednej z najciekawszych polskich wytwórni wydaje swoje debiutanckie wydawnictwo. Przygotujcie się na sporą dawkę piękna i przecudownej wrażliwości.

W jednym z wywiadów, Magda Kluz mówiła, że „artystka” to duże słowo, bo ona tylko śpiewa i pisze piosenki. Uparcie będę jednak nazywał ją „artystką”.

Piękno i wrażliwość to dwie główne cechy, które przychodzą mi na myśl po kolejnych spotkaniach z Akwenami. Skromnymi, pięciopiosenkowymi, ale zupełnie pochłaniającymi. Mnóstwo tutaj subtelności, dziewczyńskiego czaru, niezaprzeczalnego uroku, ale też kameralności, które zapowiadały już zresztą oba single zaprezentowane przez artystkę. Rzeka była trochę niespodziewanym, delikatnym muśnięciem letniego wiatru. Szczególnie dla kogoś, kto nie śledził internetowych poczynań Magdy Kluz, a w pamięci miał to, co w duecie z Wojtkiem Kiełbickim, prezentowała pod szyldem SEALS. Rzeka objawiła szerszej publiczności dziewczynę z gitarą, od której emanuje delikatność, ale też emocjonalność. W tej emocjonalności każdy odnajduje się na swój własny sposób – nic nie jest tutaj narzucone. Narzucony zostaje jedynie porywający rzeczny nurt, który przyjemnie niesie i bardzo trudno się z niego wydostać. Kto by jednak chciał się ratować, skoro to płynięcie dostarcza tylu muzycznych wrażeń?

Kolejne Slow and Quiet okazało się jeszcze delikatniejsze od Rzeki, ale też znacznie cieplejsze. Co więcej, jeszcze lepsze. Wiedziałem więc trochę, czego po zapowiadanych Akwenach mogę się spodziewać i wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione. Okazało się jednak, że Magda Kluz nie zaprezentowała przed premierą wszystkiego „najlepszego”, co miała w zanadrzu. Owo „najlepsze” zostawiła na pochłaniające otwarcie swojego wydawnictwa, a Zimno – numer jeden na trackliście – jest utworem niemal doskonałym. To też rewelacyjne otwarcie, ponieważ klimat, jaki udaje się utworzyć artystce, właściwie od pierwszej frazy „zimno tu i ponuro tu”, jest niesamowity. Pięć sekund i jesteśmy totalnie zanurzeni w Akwenach. Nie inaczej pod względem atmosfery jest w drugim anglojęzycznym utworze na EP-ce My Lake, ale też w Złości, brzmieniowo najbardziej kameralnej spośród wszystkich kameralnych, zamykającej wydawnictwo. Po Złości na moment wynurzamy się z Akwenów, ale szybko chcemy się zanurzyć w nich z powrotem. To pięć rewelacyjnych piosenek, stanowiących kompletną całość. Skromną, ale pod względem jakości bardzo wartościową.  

Choć Rzeka i Slow and Quiet idealnie odnalazły się na tegorocznych, wyjątkowo spokojnych wakacjach, życzyłbym sobie, żeby Akweny zakrólowały w głośnikach również teraz, podczas coraz chłodniejszych jesiennych wieczorów. Jesieniary powinny taką wizję pokochać! Tego też życzę Magdzie Kluz: żeby jej debiutancki solowy materiał znalazł swoją, jak najszerszą, grupę odbiorców, którzy – tak jak ja – przepadną w artystycznej delikatności debiutantki. Nie będzie żadnych negatywnych słów, bo moim skromnym zdaniem, Akweny są po prostu za dobre.

Sam od Akwenów rozpocznę „jesień” w swoich głośnikach.

]]>
https://technikolorowy.pl/akweny-magda-kluz/feed/ 0
„Królowa dram” sanah | Kiedyś rum, teraz szampan https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/ https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/#comments Mon, 25 May 2020 16:23:24 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=1544 W ubiegłym roku pojawiła się nagle i właściwie po kilku intensywnych miesiącach, dobiła się do grona popowych artystów, którzy znajdują się obecnie na szczycie na polskiej scenie muzycznej. Ciężko uwierzyć, że Królowa dram to jej debiutancki album, bardzo spójny, pełen przebojów i niepowtarzalnego uroku.

Najpierw ta dama piła rum, a teraz od stycznie nieustannie polewa Szampana. Osobiście za nim nie przepadam (bez względu na to, czy myślicie o trunku czy piosence artystki), ale to właśnie od jego premiery, mam wrażenie, że (w przypadku sanah) jeden sukces goni kolejny. Najpierw wielomilionowe przyjęcie jej piosenek, któremu towarzyszyły przede wszystkim zachwyty. Potem bardzo duży sukces radiowy. Do tego trzy nominacje do Fryderyków. Teraz debiut na pierwszym miejscu na liście najlepiej sprzedających się albumów w Polsce. Pisząc o ubiegłorocznej EP-ce artystki ja na imię niewidzialna mam, wspominałem o jakościowym popie, oryginalności, wielkim uroku i charakterności samej sanah. Nie spodziewałem się jednak, że jej popularność wybuchnie aż tak szybko. Niewidzialna stała się widzialną. Teraz mówi, że na drugie ma Królowa dram.

Ten komentarz na YouTubie pod Vertical Video do piosenki Sama to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przeczytacie w kontekście muzyki sanah. Ale byłbym kłamcą, gdybym nie powiedział, że uważam podobnie.

Na debiutanckim albumie sanah najbardziej lubię te nieco bardziej zadziorne momenty. Wtedy mam wrażenie, że ta tytułowa Królowa dram ma faktycznie sens. Na piedestale stoi tutaj przede wszystkim niespodziewana, szczególnie biorąc pod uwagę poprzednie piosenki artystki, trapowa Sama, zdecydowanie najciekawsza na albumie. Niedaleko niej jest poprzedzające ją 2/10 ze świetnie wyprodukowanym, bardzo świeżym refrenem. Piosenka o chłopcu o lisich oczach, o którym sanah wiedziała, że to prostak i cham. „Hola hola stop!” – to jeszcze nie koniec zadziorności. Są też Łezki Me. W zwrotkach ballada, w refrenach bujająca eksplozja łezek. Do tej trójki dorzucę jeszcze To ja a nie inna, w którym sanah brzmi trochę jak polska Camilla Cabello (tylko fajniejsza), ale też Siebie zapytasz oraz (pomimo upływu czasu wciąż porywające) Proszę Pana (razem z genialnym wstępem Proszę), które usłyszeliśmy na EP-ce artystki.

Co dalej? Uwielbiam refren tytułowego singla, choć szczerze po Królowej dram spodziewałem się nieco więcej… dramy. Trochę nijako na tle całości wypada piosenka Oto cała ja, choć niepozbawiona fajnego, nowoczesnego brzmienia. Zachwycam się za to melancholią zamkniętej w przecudownie smutnej Melodii, ale też w zamykającym wersję podstawową albumu utworze Piękno tej niechcianej. Próbuję się ciągle przekonać do Szampana i powoli misja ta zaczyna przynosić sukcesy, ale ten wielki szał na niego jakoś zupełnie mnie ominął. Nieprzeciętna radiówka, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że na Królowej Dram wielki Szampan jest tym najsłabszym. Więc jeżeli ktoś wylewał namiętnie trunek razem z sanah, na jej debiutanckim albumie znajdzie już w ogóle same porywające dobroci.

Na wersji rozszerzonej usłyszymy dodatkowo wszystkie wcześniejsze piosenki sanah, które nie zmieściły się na wersji podstawowej. A tam chociażby wspaniałe Koronki czy poruszające Idź.

Królowa Dram to album napakowany przebojami, które najprawdopodobniej w najbliższym czasie będą wojować na polskich listach przebojów, a sanah nie przestanie odhaczać ani przez moment kolejnych sukcesów. Nic dziwnego, że Polacy ją pokochali. Tak jak na debiutanckiej EP-ce, na pierwszym albumie artystki nie brakuje autentyczności. Wszystkie jej łezki zamknięte na płycie zdają się szczere. Nie brakuje też świeżości oraz jakości. I są jeszcze teksty, łączące poetyckość i nowoczesność. To chyba one kradną na tym albumie najbardziej nasze serducha. Moje bije nieco mocniej do EP-ki, ale debiutancki album depcze jej po piętach.

]]>
https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/feed/ 1