sanah – Technikolorowy https://technikolorowy.pl Sat, 23 Jan 2021 17:39:34 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.4.6 https://technikolorowy.pl/wp-content/uploads/2019/09/1-150x150.jpg sanah – Technikolorowy https://technikolorowy.pl 32 32 TECHNIKOLOROWY PLEBISCYT 2020 | Wyniki https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020-wyniki/ https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020-wyniki/#respond Sat, 23 Jan 2021 17:39:33 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=2142 Najwyższy czas na poznanie laureatów Technikolorowego Plebiscytu 2020 roku, w którym wybraliście najlepszą piosenkę, najlepszego artystę, najlepszą polską piosenkę, najlepszą współpracę oraz najlepszą piosenkę z Młodej Muzyki ostatnich dwunastu miesięcy. Oddaliście ponad 150 głosów, a walka w poszczególnych kategoriach do ostatnich dni była wyrównana. Kto okazał się tym najlepszym z najlepszych? Poniżej znajdziecie szczegółowe wyniki głosowania!

]]>
https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020-wyniki/feed/ 0
TECHNIKOLOROWY PLEBISCYT 2020 | Głosowanie https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020/ https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020/#respond Wed, 06 Jan 2021 18:15:15 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=2018 Czas podsumować ubiegły rok na blogowej liście przebojów, na której przez ostatnie dziewięć miesięcy oddaliście całą masę głosów. Na ich podstawie ułożyłem pięć kategorii: najlepsza piosenka, najlepszy artysta, najlepsza kolaboracja, najlepsza polska piosenka oraz najlepsza piosenka młodej muzyki. Wśród nich pojawiły się utwory, które cieszyły się wśród Was największą popularnością. Zabawmy się wspólnie i wybierzmy the best of 2020! Głosowanie znajdziecie poniżej!

Aby wziąć udział w głosowaniu, należy zalogować się do swojego konta Google. Zalogowanie służy jedynie weryfikacji użytkowników (jeden użytkownik to jeden głos), a adresy e-mail nie są zbierane i przechowywane. Wszystko przebiega anonimowo.

Aby głos został zapisany, należy zagłosować w każdej kategorii!

Głosowanie trwa od 6 do 17 stycznia! Zwycięzców poznamy 23 stycznia!

]]>
https://technikolorowy.pl/technikolorowy-plebiscyt-2020/feed/ 0
50 najlepszych piosenek 2020 roku https://technikolorowy.pl/najlepsze-piosenki-2020-roku/ https://technikolorowy.pl/najlepsze-piosenki-2020-roku/#respond Wed, 30 Dec 2020 19:30:01 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=2071 Były najlepsze teledyski i płyty, teraz przyszedł czas na najdłuższe roczne zestawienie, czyli najlepsze piosenki 2020 roku. A jest to ranking dość szalony, pełen skrajności, w której mniej popularni artyści, przeplatają się z artystami mainstreamowymi. Po wstępnej selekcji na mojej liście znajdowało się aż 147 piosenek. Komu udało się trafić do najlepszej pięćdziesiątki?

50. Kid Bloom – Blood Sugar

Zestawienie najlepszych piosenek 2020 roku otwiera Kid Bloom – amerykański multiinstrumentalista pochodzący z Los Angeles, działający na scenie muzycznej od 2015 roku. Aż wstyd się przyznać, że dopiero w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy pojawił się na moich radarach. Blood Sugar to singiel promujący jego tegoroczną EPkę o tym samym tytule, balansującą na pograniczu indie popu oraz indie rocka. Zacznijmy tę pięćdziesiątkę przebojowo i z dobrym smakiem!  

49. Adam Lambert – On the Moon

Choć VELVET – tegoroczny album Adama Lamberta – nie należy do moich ulubieńców, to artysta na swojej płycie (którą jeszcze przed premierą trochę niesłusznie skreśliłem, patrząc przez pryzmat promujących ją singli) dostarczył kilka bardzo dobrych piosenek. Na ich czele stoi zmysłowe On the Moon, w którym Lambert brzmi niczym dojrzalsza wersja debiutującego przed kilkoma laty prowokatora. Nigdy chyba Adam nie był tak zmysłowy.

48. Pola Chobot & Adam Baran – Kurz

Po ubiegłorocznym bardzo dobrym debiutanckim albumie Jak wyjść z domu, gdy na świecie Mży?, Pola Chobot & Adam Baran – tuż przed końcem roku – zaprezentowali nowy singiel, zwiastujący nadchodzący materiał. W zasadzie od premiery nie mogę wyrzucić z głowy refrenu i słów „Cały ten kurz, co wsysam go do płuc / Pochodzi z waszych ust / Cały ten kurz”, za każdym razem przepadając w niejednoznacznej atmosferze tego utworu. Niejednoznacznej, bo niby wprowadzającej w melancholijny stan, a z drugiej uwodzącej dźwiękami. Czekam na album!

Wcześniej: #26 Mży (2019)

47. Fletcher – If I Hated You

MY S(EX) TAPES jako EPka przede wszystkim stoi klimatem, urozmaiconym nutkami pociągającego erotyzmu. Na niej upatrzyłem sobie świetne If I Hated You, które w refrenach zamienia się w prawdziwy qualitypopowy bop! Uwielbiam taką odsłonę muzyki popularnej, jednocześnie przebojowej i niepozbawionej grama niezależności. Jestem razem z Fletcher i jej złamanym serduchem. W końcu jak pisze na Spotify, „the nighttime is the hardest, that’s when I’m brokenhearted”.

46. Ytram, Citadelle – Alive

Pod pseudonimem artystycznym Ytram ukrywa się nikt inny jak popularny producent muzyczny Martin Garrix, do którego przebojów w ostatnich latach tańczył cały świat. I choć zdarzało się to również mi, to dużo bardziej spodobało mi się jego muzyczne alter ego. Alive – zrealizowane we współpracy z Citadelle – to transowa elektronika, w której przepadłem od pierwszego razu. Może nie śledzę szczególnie kariery Garrixa, ale takich dźwięków się od niego nie spodziewałem.

45. Maria Tyszkiewicz – Motyl

Jej debiutancki album Ufam sobie kilka dni temu określiłem najlepszym polskim debiutem. Tym bardziej nie mogło zabraknąć jej utworu w zestawieniu „best of” piosenek. Z perspektywy czasu, spośród wszystkich dotychczasowych utworów artystki, najlepszy jest Motyl, delikatny w zwrotkach, porywający i zapadający w pamięci wyrazistym refrenem. Kto jeszcze nie poznał debiutu Marii Tyszkiewicz, niech szybko nadrabia zaległości i zakończy rok z pięknymi dźwiękami!

44. Dua Lipa, DaBaby – Levitating

Kiedy po raz pierwszy słuchałem Future Nostalgii, trochę nie wierzyłem, że Levitating będzie singlem idealnym. Potem dograł się do niego DaBaby, powstał kosmiczny teledysk, a piosenka mająca zadatki na przebój, faktycznie stała się przebojem. To jeden z tych utworów, przy których nie sposób usiedzieć w miejscu. Świetnie napisany, genialnie wyprodukowany i zaśpiewany… przez one and only Dua Lipa. Ale to nie ostatni raz, kiedy artystka pojawia się w tym zestawieniu.

Wcześniej: #6 Don’t Start Now (2019)

43. Lady Gaga, Ariana Grande – Rain On Me

Duet Lady Gagi i Ariany Grande był jedną z największych kolaboracji ostatnich dwunastu miesięcy. Z jednej strony, nieco rozczarowującą, gdyż po takich nazwiskach spodziewalibyśmy się raczej fajerwerków, które sprawiłyby, że Rain On Me zagości w pierwszej a nie piątej dziesiątce najlepszych piosenek. Z drugiej zaś, niezwykle uzależniającą, w rytm której miałem przyjemność żyć przez kilka miesięcy. Do Chromatici nie wracam, ale „Rain on me, rain, rain / Rain on me, rain, rain”.

42. Dawid Grzelak – Lowcost

Po bardzo dobrej tegorocznej EPce Rok od wydarzeń w Londynie, Dawid Grzelak zdążył już zaprezentować dwa kolejne single. Spośród nich, większą uwagę przykuł ten pierwszy, świetny Lowcost. Hipnotyzujący, wprowadzający w spokojny transowy stan, bardzo nocny niczym towarzyszący mu teledysk. Do teraz zastanawiam się, czy krokodyl z okładki singla to faktyczny tatuaż artysty, czy jednak nie. Any ideas?

41. Rina Sawayama – Akasaka Sad

Najbardziej intrygująca tegoroczna debiutantka, u której wpływy azjatyckie łączą się z europejskością. Doskonale słychać to w electro-trapowym Akasaka Sad, które Rina Sawayama napisała w hotelu Akasaka w Tokio. Jak sama zaznacza, stolica Japonii to miejsce, które zawsze wzbudza w niej nadzieje na poczucia szczęścia, to zaś nigdy się nie pojawia. Piosenka jest również o tym, że smutek dosięgnie Cię, nieważne gdzie jesteś. Poza świetną grą słów z refrenu, uwagę przykuwa genialnie wyprodukowana warstwa muzyczna piosenki.

40. Artur Rojek – A miało być jak we śnie

Już na swoim debiutanckim solowym albumie romansował z elektroniką, ale to na Kundlu wchodzi w nią jeszcze mocniej, łącząc ją ze smacznym popem. Przoduje w tym najlepsze na płycie A miało być jak we śnie, którego zupełnie się nie spodziewałem. Uzależniający hook, muzyczna opowieść o tym, że wcale nie jest tak dobrze, jak być powinno, i rewelacyjny tekst („a kiedy pytają o plany, mówię wyraźnie / że chciałbym skoczyć po szlugi, tak raz na zawsze”). Dobry jest również „remix”, do którego dograł się Taco Hemingway.

39. LAUREL – Scream Drive Faster

Przed dwoma laty zachwyciła długo wyczekiwanym debiutanckim albumem DOGVIOLET, na którym upatrzyłem sobie gitarowe, drapieżne Adored. Tegoroczna EP-ka Petrol Bloom jest niczym odpowiedź na moje niewypowiedziane oczekiwania. Są syntezatory oraz nutka modnego retro. Najwięcej jest ich w singlu promującym wydawnictwo Scream Drive Faster. To chyba najlepsza piosenka w karierze LAUREL. Nie pogardziłbym pełnym albumem utrzymanym w takiej stylistyce.

38. Skott – Stay Awake

Tym przepięknym utworem Skott otwiera swój wyczekany od dawna debiutancki album Always Live For Always. Stay Awake ma w sobie wszystko, co w szwedzkiej artystce najlepsze. Jest progresywny pop, jest nuta alternatywy, jest też wspaniały klimat. Nie można nie wspomnieć o budowie utworu, świetnie rozegranej w refrenach, w których Skott niemal wymierza w nas muzyczne ciosy. Chyba najlepsza kompozycja na albumie.

Wcześniej: #27 Bloodhound (2019)

37. Margaret – Fotel

Przy pierwszej selekcji do listy przebojów, w grze znalazło się aż pięć piosenek spośród siedmiu, które Margaret zaprezentowała słuchaczom w 2020 roku. W pięćdziesiątce znajdą się dwie, a oto pierwsza z nich, ta chyba najbardziej niedoceniona. Zresztą niesłusznie. Szczególnie, że to piosenka, w jakiej Margaret ma takie flow, że nie sposób usiedzieć w miejscu. Nie mówiąc już o niespodziewanej eksplozji dźwięków w zakończeniu.

36. Billie Eilish – Therefore I Am

Jedna z najgorętszych gwiazd muzyki popularnej, która w bardzo krótkim czasie zaskarbiła sobie sympatię milionów słuchaczy na całym świecie. Po spektakularnym ubiegłorocznym sukcesie debiutanckiego albumu, ten rok przyniósł kolejne ważne rzeczy w karierze młodej artystki. Nowe single, piosenka do Bonda. Największym osiągnięciem artystycznym okazał się jednak singiel Therefore I Am, w którym Billie jest chyba najfajniejszą wersją siebie. I wcale nie chodzi mi o bieganie po centrum handlowym z teledysku. „Stop, what the hell are you talking about?”

Wcześniej: #29 Bury a Friend (2019), #39 WHEN I WAS OLDER (2019)

35. Holly Humberstone – Falling Asleep At the Wheel

Holly Humberstone pojawia się na blogu już po raz kolejny i również tym razem będę się zachwycał nad jej wyjątkowością, zwracając uwagę na ogromny potencjał drzemiący w artystce. Uwielbiam ukryte tutaj Abba vibes, przepadam w jej ciepłym wokalu, z każdym odsłuchem coraz bardziej zakochuje się we wspaniałym klimacie, który udaje się Holly wykreować. Powtórzę się kolejny raz: śledźcie jej karierę, bo lada chwila może być o niej bardzo głośno.

34. sanah – duszki

Gdybyśmy mieli wskazać największy tegoroczny debiut na polskiej scenie muzycznej, większość z nas wybrałaby właśnie sanah. Nic dziwnego. Po wielkim sukcesie Szampana, kolejne single królowały w rozgłośniach radiowych, a sama artystka pozostawała bardzo szczerą indywidualnością, wyróżniającą się dziewczęcością, luzem i wrażliwością. Nie jestem największym fanem albumu Królowa Dram. Dużo bardziej podobała mi się EPka Bujda, a już szczególnie ukryte na niej duszki, które w ostatnim czasie doczekały się teledysku. Nazwijmy ją kwintesencją sanah. Wspaniałej sanah.

33. Mahmood, Massimo Pericolo – Moonlight Popolare

Mahmood jest idealnym przykładem, że wcale nie trzeba wygrać Eurowizji, by zdobyć popularność. Choć Duncan Laurence, który ostatecznie pokonał go w muzycznej rywalizacji, nie radzi sobie dużo gorzej, Mahmood wyrósł na bardzo intrygującą eurowizyjną indywidualność, która zasługuje na naszą uwagę. Poza świetnie zaśpiewaną balladą Raptide oraz bujającym, bardzo modnym Dorado, włoski artysta zachwycił piosenką Moonlight Popolare, stanowiącą kawał świetnie wyprodukowanej elektroniki z elementami rapu. Ależ ten bit jest przeszywający!

Wcześniej: #23 Soldi (2019)

32. Lady Gaga – Alice

Tutaj powinno pojawić się pewne połączenie, bo choć Alice indywidualnie radzi sobie bardzo dobrze, to jej świetność wybrzmiewa dopiero w połączeniu z interludem Chromatica I, będącym otwarciem niemal perfekcyjnym. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy słuchałem nowego albumu Lady Gagi i po dwóch pierwszych punktach tracklisty miałem wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z albumem wybitnym. Szybko jednak zostałem ostudzony. Alice to świetna taneczna propozycja, czerpiąca całymi garściami z lat 90. i dwutysięcznych. Takiej Gagi chce się słuchać.

Wcześniej: #43 Rain On Me (2020)

31. Monika Kowalczyk – Wołam

Gdybym miał wybrać tegoroczny hymn, który nieustannie nastrajał mnie pozytywną energią niczym promyk słońca w tym pochmurnym roku, bez większego zawahania wybrałbym Wołam od Moniki Kowalczyk. Za każdym razem mam ochotę dołączyć do tańczącej w teledysku artystki i wyskakać wszystkie negatywne emocje. Uwielbiam niemal uzależniające ciepło tej piosenki, ale też dobrą energię, która płynie od Moniki w każdym jej utworze.

30. Kasia Lins – Nie Syp Solą

W zestawieniu nie mogło zabraknąć piosenek z najlepszego albumu 2020 roku. Trzecią dziesiątkę otwiera Kasia Lins z utworem zamykającym jej perfekcyjną Moją Winę, bardzo mocnym, gitarowym sześciominutowym Nie Syp Solą. Od przeszywającego na początku psychodelicznego fortepianu, przez ciągły nastrój niepokoju i wspaniałą warstwę tekstową (Moje stany / Podsyp cukrem, moje rany / Posyp cukrem nie solą / Nie syp solą), po genialny wokal artystki. Kasia Lins po raz pierwszy!

29. Taylor Swift, Bon Iver – exile

Nigdy nie byłem fanem Taylor Swift. Nie przekonała mnie też szczególnie jej brzmieniowa transformacja, którą zaprezentowała przy okazji dwóch tegorocznych albumów folklore i evermore. Podkreślę jednak, że nie przekonała, ale niezwykle doceniam próby poszukiwania oraz konsekwentność w zmianach. I choć do obu albumów podchodzę raczej z chłodem, na tym pierwszym z nich Swift ukryła wspaniałą balladę nagraną w duecie z Bon Iver exile, którą kradnie moje muzyczne serce. To chyba najlepsza ballada popowa tego roku.

28. Jessie Ware – What’s Your Pleasure?

Choć może nie doceniłem nowego albumu Jessie Ware tak, jak zrobiła to większość słuchaczy, nie potrafię się uwolnić od kilku piosenek z płyty. Jedną z nich jest tytułowe What’s Your Pleasure?, w którym artystka perfekcyjnie wprowadza disco na bardziej alternatywne salony. To utwór niepowtarzalny, mój ulubiony w dość sporym już dorobku Jessie Ware. A gdyby ktoś zapytał o najbardziej seksowny teledysk 2020 roku, wskazałbym chyba dance video do tego singla.

27. Rosalie., schafter – Ciemność

Zanim zakochałem się w IDeal od Rosalie., do nowego albumu artystki podchodziłem z dystansem. Wszystko zmieniło się za sprawą kolaboracji z schafterem, będącej ostatnim przedsmakiem marcowego albumu, w którym Rosalie. brzmiała tak dobrze, jak jeszcze nigdy. Nie ma drugiej takiej piosenki pośród jej dotychczasowych dokonań, która aż tak budowałaby atmosferę. Mała perełka trwająca niecałe dwie i pół minuty.

26. Miley Cyrus, Dua Lipa – Prisoner

Kolejny gorący duet w muzyce popularnej, który niechcący zmiótł z powierzchni Ziemi Lady Gagę i Arianę Grandę. Gorący w muzyce, gorący w tekście, gorący też w wyzywającym teledysku, w którym obie artystki zaskakują chemią. To duet artystycznie spełniony, zadziorny, nie idący na kompromisy. Artystycznie spełnione są też najprawdopodobniej Miley Cyrus i Dua Lipa jako muzyczne indywidualności, bo jeżeli miałbym wybrać dwa największe zachwyty w szeroko rozumianej muzyce popowej, wskazałbym właśnie je.

Wcześniej: #10 Mother’s Daughter (2019)

25. ROSALÍA, Travis Scott – TKN

Przenosimy się na moment do gorącej Hiszpanii, a w zestawieniu pojawi się nuta latino. ROSALÍA od świetnego El Mal Querer nieustannie zaskakuje brzmieniem i przede wszystkim rozwojem. Tegoroczną wisienką okazał się duet z Travisem Scottem TKN, który poza sukcesem artystycznym, okazał się również dość sporym sukcesem komercyjnym. Czekam na puentę tego muzycznego rozwoju w postaci nowego albumu. Może w 2021?

Wcześniej: #4 Con Altura (2019), #40 A Palé (2019)

24. schafter, Rosalie. – www

Po Ciemności powtarza się zestawienie w duecie, ale zamieniają się role. Słuchanie FUTURY schaftera sprawia mi sporo muzycznej przyjemności, ale www to piosenka, która szczególnie zapadła mi w pamięci. Bit bitem – jest świetny. Ale to przede wszystkim w tekście dzieją się rzeczy niemal doskonałe. Mam też wrażenie, że nadzwyczaj szczere. I to chyba ta autentyczność w tej piosence jest najbardziej niepokojąca.

23. Miley Cyrus – Gimme What I Want

Bezsprzecznie jedna z najbardziej wyrazistych piosenek na znakomitym albumie Miley Cyrus Plastic Heart, w której słychać najwięcej tego, co podczas ery płyty Bangerz było uznawane za skandalizujące. To utwór drapieżny, poruszający wszystkie zmysły, korespondujący z wyzwoleniem i prowokatorstwem artystki, o którym mówiło się przed kilkoma laty. Nieskromny dwuipółminutowy utwór, którzy przeszywa.

Wcześniej: #10 Mother’s Daughter (2019) #26 Prisoner (2020)

22. Magda Kluz – Zimno

Nie da się ukryć, że przepadłem w muzyce Magdy Kluz. Zimno – numer jeden na trackliście jej debiutanckiej solowej EPki – jest utworem niemal doskonałym. To też rewelacyjne otwarcie, ponieważ klimat, jaki udaje się utworzyć artystce, właściwie od pierwszej frazy „zimno tu i ponuro tu”, jest niesamowity. Pięć sekund i jesteśmy totalnie zanurzeni w Akwenach. I nie chcemy się z nich ani na moment wynurzać.

21. Charlotte Cardin – Passive Agressive

Od kilku lat czekamy na debiutancki album pochodzącej z Kanady Charlotte Cardin, ale to w ogóle nie przeszkadza jej w wydawaniu znakomitych singli. Rok 2020 przyniósł jej utwór Passive Agressive, opowiadający o toksycznym uczuciu. Cardin dostarcza quality pop w najlepszym tego słowa znaczeniu, a podczas słuchania za każdym razem mam ochotę uderzać w perkusję niczym artystka na teledysku. Może niekoniecznie w perkusję, z której wychodzi ciało martwego mężczyzny, ale jednak.

20. Jessie Reyez – NO ONE’S IN THE ROOM

Piosenka, której w ogóle się nie spodziewałem. Jessie Reyez po bardzo dobrym debiutanckim albumie wzięła mnie trochę z zaskoczenia, zaprezentowała jego wersję rozszerzoną  i znakomity poruszający singiel. W refrenie pyta: “Who am I, when no one’s in the room?”. Świetna kompozycja muzyczna odpowiadająca o wątpliwościach, z którymi mierzyła się artystka, odnośnie celowości jej życia oraz samospełnienia. Piękny utwór.

19. Chloe x Halle – Forgive Me

Kiedy słucham tej piosenki, za każdym razem mam ochotę krzyknąć: underrated! Nikt w tym roku nie zaserwował tak smacznego r&b, czerpiącego całymi garściami z czasów, kiedy triumfy świeciła wspaniała księżniczka Aaliyah. Najpierw przepada się w intrygującym, delikatnym intro budującym atmosferę, a następnie w głębokim przeszywającym bicie.

18. Jakub Dąbrowski – Bezchmurne równania

W ubiegłym roku podbił serducha wszystkich wrażliwców śledzących telewizyjne talent show The Voice of Poland, a na początku marca zachwycił debiutanckim singlem Bezchmurne równania. Delikatne, melancholijne brzmienie, świetny tekst, ale też wizerunkowa wyrazistość. Do tego bezbłędny filmowy obrazek. Nieprzerwanie od marca, kiedy to pojawił się w trzeciej odsłonie blogowej Młodej muzyki, czekam na album!

17. Bloo Crane – Attention

Debiutancki album Bloo Crane naszpikowany był tanecznymi bangerami. Wśród nich królował singiel Attention, opowiadający o miłosnym zauroczeniu, który jest jedną z najlepszych tanecznych piosenek, jakie wydarzyły się w ostatnim czasie na polskiej scenie muzycznej. Już za dwa dni premiera kolejnego trzeciego singla Fallin (mój numer „dwa” na Bloo Feelings), do którego dołączyła one and only Natalia Nykiel.

16. Miley Cyrus – Midnight Sky

Nie mogło być chyba lepszej zapowiedzi nowego rozdziału w muzycznej twórczości Miley Cyrus niż znakomite Midnight Sky, które jest bezsprzecznie jednym z najlepszych singli w karierze artystki. Mocne, wyraziste, prezentujące nową jakość Cyrus, która następnie objawiła się na Plastic Hearts. To też piosenka, która cieszyła się wielką popularnością na blogowej liście przebojów. Aż sześć tygodni spędziła na miejscu pierwszym!

Wcześniej: #10 Mother’s Daughter (2019), #23 Gimme What I Want (2020), #26 Prisoner (2020)

15. LUNA – Zgaś

Na początku 2020 roku oczarowała mnie utworem Luna, który otwierał nowy rozdział w jej muzycznej ścieżce. Produkcją zajął się niezastąpiony Michał Fox Król, a za niesamowity teledysk do singla odpowiadało Papaya Films. Jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie drugi singiel Zgaś, który idealnie odzwierciedla „kosmiczny pop”, o którym w jednym z wywiadów wspominała artystka. Gdybyśmy się mieli zabawić w skojarzenia, Luna mogłaby być polską Aurorą. Uwielbiam, gdy na polskiej scenie pojawiają się tak nietuzinkowe postaci!

14. Dua Lipa – Pretty Please

Gdybym miał wskazać moją ulubioną piosenkę z przebojowej Future Nostalgii, bez większego zastanowienia (poza największym Don’t Start Now, które w zeszłym roku gościło w dziesiątce najlepszych piosenek) wybrałbym Pretty Please. Z jednej strony, chyba najskromniejsza na całym albumie, z drugiej zaś, najciekawiej zbudowana. Uwielbiam te zwolnienia wprowadzane tuż przed refrenami. Świetna piosenka, jak i z resztą cały album.

Wcześniej: #6 Don’t Start Now (2019), #42 Levitating (2020)

13. Daria Zawiałow – Mania

Choć uwielbiam Nie Mamy Czasu (dla którego zabrakło niestety miejsca w pierwszej pięćdziesiątce), trochę żałuję, że to nie Mania została wybrana na singiel promujący wersję rozszerzoną świetnych Helsinek. Ponownie słyszmy zadziorne gitary i nadające kapitalny klimat syntezatory, a całość brzmi buntowniczo. Uwielbiam Gdybym miała serce i Nie dobiję się do Ciebie, ale mam wrażenie, że to Mania wyrasta na najlepszą piosenkę w karierze Zawiałow.

Wcześniej: #5 Gdybym miała serce (2019), #22 Szarówka (2019) #47 Czy Ty słyszysz mnie? (2019)

12. Luka Kloser – Secret Love

Pochodząca z Los Angeles Luka Kloser skutecznie dawkuje nam nowości. Po ubiegłorocznym znakomitym Sweet Sixteen, w tym roku zachwyciła trzecim singlem (w karierze!) Secret Love. Gdyby miała za sobą wielką wytwórnię, na jej koncie najprawdopodobniej byłyby miliony wyświetleń. Tak, pod Secret Love znajdziecie na YouTubie skromne 11 tysięcy. Odpalcie i przepadnijcie w tej niskiej niepowtarzalnej barwie, ale też świetnej energii. Niech żyją melancholia i taniec!  

Wcześniej: #14 Sweet Sixteen (2019)

11. Zara Larsson – Love Me Land

Gdybym miał wskazać najbardziej niedocenioną w tym roku artystkę w muzyce popowej, wybrałbym pochodzącą ze Szwecji Zarę Larsson. Być może jej poprzednie dokonania nie były dokonaniami wybitnymi (a nawet momentami niezbyt dobrymi), ale ostatnimi czasy udowadnia, że zasługuje na dużo większą uwagę. Idealnym tego przykładem jest potężny singiel Love Me Land, który poraża nie tylko perfekcyjnym wokalem artystki, ale też niebanalną produkcją. Sprawdźcie również występy live, a już szczególnie ten z utworem WOW podczas MTV EMA. Sztos!

10. KARAŚ/ROGUCKI – Kilka westchnień

Najlepszą dziesiątkę piosenek 2020 roku otwiera duet z pozoru nietypowy, powstały po zawieszeniu działalności dwóch ważnych zespołów na polskiej scenie muzycznej. Karaś z Roguckim nie mogli zafundować na swoim albumie lepszego otwarcia, od razu wrzucając nas w najlepszą piosenkę na Ostatnim bastionie romantyzmu. Koniec świata ubrany w muzyczną inspirację latami 80? Lepiej być nie mogło. Doskonałe!

9. Natalia Świerczyńska – O północy

Jeżeli ktoś w tym roku dostarczył niezapomnianych wzruszeń, to była to Natalia Świerczyńska ze swoim debiutanckim albumem O północy. To właśnie z niego pochodzi jedna z najpiękniejszych polskich ballad, jakie mieliśmy przyjemność usłyszeć w ciągu nawet nie ostatnich dwunastu miesięcy, ale kilku ostatnich lat. Doskonałość.

8. Rosalie. – Chodź Chodź Chodź

Po cichu marzę o tym, żeby Rosalie. zrealizowała cały album we współpracy z Chloe Martini, bo Chodź Chodź Chodź – najlepsze na jej idealnym IDeal – jest jedynie reprezentantem kilku innych udanych efektów współpracy tych dwóch Pań. Muzycznie najbardziej wyraziste, świetnie napisane, zaskakuje nawijką otwierającą pierwszą zwrotkę. Nie wspominając już o wplecionym na końcu anglojęzycznym refrenie. Genialny numer!

Wcześniej: #27 Ciemność (2020)

7. Blanche – Empire

Przez te trzy lata oczekiwania na album, Blanche prezentowała pojedyncze single, w których można było poczuć przedsmak tego, co usłyszymy na debiucie. Dopiero jednak pierwszy oficjalny singiel, tytułowe Empire zwaliło mnie z nóg – delikatne i jednocześnie wielkie, wspaniale skomponowane, świetnie eksponujące niepowtarzalną barwę głosu Blanche, okraszone genialnym teledyskiem. Przesmakowity, artystyczny pop. To był mój pierwszy tak wielki zachwyt 2020 roku.

6. Margaret – Nowe plemię

Zawsze lubiłem Margaret i wbrew temu, co ludzie pisali w Internecie (a często gęsto pisali wiele złego, bo czemuż mieliby pisać coś dobrego?), z wypiekami na twarzy obserwowałem rozwój jej kariery. Ubiegły rok przyniósł wielkie zmiany, które nawet dla mnie były zaskoczeniem. Światło dzienne ujrzała rewelacyjna Gaja Hornby, a ja przepadłem w zaproponowanym przez Margaret urban popie. W roku 2020 dołączyłem do grona fanów artystki, a Nowe plemię, które gości na szóstym miejscu tego zestawienia, było najczęściej odtwarzaną przeze mnie piosenką w tym roku na Spotify. Spójrzmy prawdzie w oczy, Margaret zawsze wnosiła jakość do mainstreamu i choć zmieniła się jej muzyka, jakość pozostała ta sama. Zaraz na początku 2021 zamawiam preorder Maggie Vision, bo nikt tak nie ratował mi 2020 roku jak Margaret.

Wcześniej: #37 Fotel (2020)

5. Miley Cyrus – Plastic Hearts

Miley Cyrus po raz czwarty w tym zestawieniu i już obiecuję, że to ostatnia jej piosenka pośród tych najlepszych. Nie ma się jednak, co dziwić, skoro jej album jest naszpikowany bangerami. Miejsce piąte trafia do tytułowego Plastic Hearts, którego refrenu nie sposób pozbyć się z pamięci, a „I just wanna feel / I just wanna feel something” wybrzmiewa w mojej głowie od premiery płyty . To kompozycja kompletna, która zasługuje na bycie kolejnym singlem. Choć kandydatów jest sporo!

Wcześniej: #10 Mother’s Daughter (2019), #16 Midnight Sky (2020) #23 Gimme What I Want (2020), #26 Prisoner (2020)

4. Hurts – Fractured

Nigdy nie kupowałem albumów Hurts w całości, pozostając raczej na dłużej z poszczególnymi utworami. Nie spodziewałem się jednak, że kiedykolwiek usłyszę od zespołu coś lepszego od pompatycznego, wielkiego Rolling Stone z ich albumu Surrender. Tegoroczne Faith przyniosło perfekcyjne w każdym calu Fractured, raz wyszeptane, raz wykrzyczane. Jedna z najbardziej intrygujących kompozycji tego roku, przy której „mózg rozjebany”.

3. Kasia Lins – Koniec Świata

Podium otwiera pełna win Kasia Lins i Koniec Świata, czyli drugi singiel promujący jej tegoroczny album. Nie było w tym roku piosenki, która byłaby aż tak nieszczęsnym (w dopasowaniu) soundtrackiem do 2020 roku i naszego bytowania w tej szarej, niekiedy mierżącej nas (lekko mówiąc) codzienności. Perła.

Wcześniej: #30 Nie Syp Solą (2020)

2. Taco Hemingway – Polskie Tango

Tytuł najlepszej polskiej piosenki roku wędruje do Taco Hemingwaya i jego Polskiego Tanga. Nie wiem, czy kogokolwiek dziwi ten wybór, biorąc pod uwagę, że ta piosenka – w zasadzie pod każdym względem – jest majstersztykiem, a Taco zawarł w niej prawie wszystko, co boli wielu Polaków i pod wieloma względami boli też mnie. Do kapitalnego tekstu i nie ustępującej mu na krok muzyki dorzućmy wymiar kulturowy i polityczny piosenki. I mamy sztos.

1. The Weeknd – After Hours

Najlepsza piosenka roku? Sześciominutowe, transowe After Hours, promujące tegoroczny bardzo dobry album The Weeknd o tym samym tytule. To jeszcze lepsza kompozycja od święcącego triumfy, ubiegłorocznego Blinding Lights, którym zalewały nas rozgłośnie radiowe od początku 2020! Jako że nigdy nie pałałem wielką sympatią do Abla, sam jestem trochę zaskoczony, ale posłuchajcie sami!

Wcześniej: #12 Blinding Lights (2019)

]]>
https://technikolorowy.pl/najlepsze-piosenki-2020-roku/feed/ 0
„Królowa dram” sanah | Kiedyś rum, teraz szampan https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/ https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/#comments Mon, 25 May 2020 16:23:24 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=1544 W ubiegłym roku pojawiła się nagle i właściwie po kilku intensywnych miesiącach, dobiła się do grona popowych artystów, którzy znajdują się obecnie na szczycie na polskiej scenie muzycznej. Ciężko uwierzyć, że Królowa dram to jej debiutancki album, bardzo spójny, pełen przebojów i niepowtarzalnego uroku.

Najpierw ta dama piła rum, a teraz od stycznie nieustannie polewa Szampana. Osobiście za nim nie przepadam (bez względu na to, czy myślicie o trunku czy piosence artystki), ale to właśnie od jego premiery, mam wrażenie, że (w przypadku sanah) jeden sukces goni kolejny. Najpierw wielomilionowe przyjęcie jej piosenek, któremu towarzyszyły przede wszystkim zachwyty. Potem bardzo duży sukces radiowy. Do tego trzy nominacje do Fryderyków. Teraz debiut na pierwszym miejscu na liście najlepiej sprzedających się albumów w Polsce. Pisząc o ubiegłorocznej EP-ce artystki ja na imię niewidzialna mam, wspominałem o jakościowym popie, oryginalności, wielkim uroku i charakterności samej sanah. Nie spodziewałem się jednak, że jej popularność wybuchnie aż tak szybko. Niewidzialna stała się widzialną. Teraz mówi, że na drugie ma Królowa dram.

Ten komentarz na YouTubie pod Vertical Video do piosenki Sama to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przeczytacie w kontekście muzyki sanah. Ale byłbym kłamcą, gdybym nie powiedział, że uważam podobnie.

Na debiutanckim albumie sanah najbardziej lubię te nieco bardziej zadziorne momenty. Wtedy mam wrażenie, że ta tytułowa Królowa dram ma faktycznie sens. Na piedestale stoi tutaj przede wszystkim niespodziewana, szczególnie biorąc pod uwagę poprzednie piosenki artystki, trapowa Sama, zdecydowanie najciekawsza na albumie. Niedaleko niej jest poprzedzające ją 2/10 ze świetnie wyprodukowanym, bardzo świeżym refrenem. Piosenka o chłopcu o lisich oczach, o którym sanah wiedziała, że to prostak i cham. „Hola hola stop!” – to jeszcze nie koniec zadziorności. Są też Łezki Me. W zwrotkach ballada, w refrenach bujająca eksplozja łezek. Do tej trójki dorzucę jeszcze To ja a nie inna, w którym sanah brzmi trochę jak polska Camilla Cabello (tylko fajniejsza), ale też Siebie zapytasz oraz (pomimo upływu czasu wciąż porywające) Proszę Pana (razem z genialnym wstępem Proszę), które usłyszeliśmy na EP-ce artystki.

Co dalej? Uwielbiam refren tytułowego singla, choć szczerze po Królowej dram spodziewałem się nieco więcej… dramy. Trochę nijako na tle całości wypada piosenka Oto cała ja, choć niepozbawiona fajnego, nowoczesnego brzmienia. Zachwycam się za to melancholią zamkniętej w przecudownie smutnej Melodii, ale też w zamykającym wersję podstawową albumu utworze Piękno tej niechcianej. Próbuję się ciągle przekonać do Szampana i powoli misja ta zaczyna przynosić sukcesy, ale ten wielki szał na niego jakoś zupełnie mnie ominął. Nieprzeciętna radiówka, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że na Królowej Dram wielki Szampan jest tym najsłabszym. Więc jeżeli ktoś wylewał namiętnie trunek razem z sanah, na jej debiutanckim albumie znajdzie już w ogóle same porywające dobroci.

Na wersji rozszerzonej usłyszymy dodatkowo wszystkie wcześniejsze piosenki sanah, które nie zmieściły się na wersji podstawowej. A tam chociażby wspaniałe Koronki czy poruszające Idź.

Królowa Dram to album napakowany przebojami, które najprawdopodobniej w najbliższym czasie będą wojować na polskich listach przebojów, a sanah nie przestanie odhaczać ani przez moment kolejnych sukcesów. Nic dziwnego, że Polacy ją pokochali. Tak jak na debiutanckiej EP-ce, na pierwszym albumie artystki nie brakuje autentyczności. Wszystkie jej łezki zamknięte na płycie zdają się szczere. Nie brakuje też świeżości oraz jakości. I są jeszcze teksty, łączące poetyckość i nowoczesność. To chyba one kradną na tym albumie najbardziej nasze serducha. Moje bije nieco mocniej do EP-ki, ale debiutancki album depcze jej po piętach.

]]>
https://technikolorowy.pl/krolowa-dram-sanah/feed/ 1
20 najlepszych płyt 2019 roku https://technikolorowy.pl/20-najlepszych-plyt-2019-roku/ https://technikolorowy.pl/20-najlepszych-plyt-2019-roku/#comments Sun, 05 Jan 2020 17:58:06 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=987 Już początek 2020 roku, ale warto jeszcze na moment wrócić wspomnieniami do roku zeszłego. A to dlatego, że w kulturze działo się bardzo dużo dobrego. Po rankingu 50 najlepszych piosenek, czas przyjrzeć się najlepszym albumom. Które zachwyciły mnie najbardziej? Oto dwudziestka najlepszych!

A jakie są najlepsze płyty 2019 roku według Was?

20. sanah – ja na imię niewidzialna mam EP

Październik przyniósł debiutancką EP-kę sanah ja na imię niewidzialna mam, która sprawiła, że młoda artystka rozkochała w swojej muzyce tysiące Polaków. To bezsprzecznie jakościowy pop (którego na rodzimej scenie wciąż wyczuwamy mały niedosyt), mieszający się z nutą alternatywnego brzmienia. Moim faworytem są wspaniałe Koronki, ale też ciężko wyrzucić z pamięci Proszę Pana czy piękną balladę Idź. Przedwczoraj sanah zaprezentowała singiel Szampan, który zwiastuje jej debiutancki album. RECENZJA EP-ki

19. Kilo Kish – Redux EP

Kolejna EP-ka w zestawieniu. Kilo Kish to artystka wciąż niezbyt znana polskiej publiczności. Kilka lat temu stworzyła świetny duet z Chetem Fakerem, potem wydała dość ciekawy debiutancki album, później zaprezentowała krótkie wydawnictwo mothe, zaś koniec 2019 roku przyniósł jej REDUX EP. Podoba mi się kierunek, w którym zmierza Kilo Kish. Już nie jest tak eksperymentalnie jak na debiucie, ale to wciąż świetna muzyka elektroniczna, tyle że nieco przystępniejsza. Uwielbiam BITE ME, ale świetnie też słucha się przebojowego NICE OUT czy najciekawszego muzycznie OVER NOW.

18. Billie Eilish – When We Go Fall Asleep, Where do We Go?

Billie Eilish znalazła się w tym roku na szczycie. Wszystko za sprawą świetnego albumu Where We Go Fall Asleep, Where Do We Go?, który sprawił, że artystka stała się idolką milionów młodych ludzi na całym świecie. Mimo dość spójnej stylistyki, każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie, bo choć wszystko jest utrzymane w jednym klimacie, jednocześnie brzmieniowo bywa zupełnie różne. Może nie jestem aż tak wielkim fanem jak niektórzy (a to być może efekt przesytu tym albumem, który towarzyszy mi przez ostatnich kilka miesięcy), ale ciężko go nie docenić. Wciąż moim faworytem jest you should see me in a crown.

17. Arek Kłusowski – Po tamtej stronie

To bardzo wypracowany debiut. Droga do niego była długa, bo tak na dobre zaczęła się w The Voice of Poland już w 2013 roku. Warto było czekać. Zresztą słychać na tym albumie doświadczenie i kierunek, których nie wypracowuje się „na już”. Mainstreamowe popowe brzmienie łączy się tutaj z przystępną alternatywą, tkwiąca przede wszystkim w wyjątkowym wokalu Kłusowskiego, w którym zachwycam się przede wszystkim barwą, ale też wyważeniem. Poza genialnym Szukam, warto zwrócić również uwagę na zadziorny Rocznik 92 i Odejdź, które powinno królować na listach przebojów.

16. Pola Chobot & Adam Baran – Jak wyjść z domu, gdy na świecie mży?

We wrześniu 2017 roku ukazała się ich EP-ka Brudno. Dołączyli do artystów Fonobo Label, zagrali na festiwalu Sziget, a w listopadzie zaprezentowali Jak wyjść z domu, gdy na świecie mży?. Wzbudzają moją ciekawość. Bardzo. Przede wszystkim przez to, że nie sposób ich zaszufladkować, bo wyłamują się gatunkowi, a jednocześnie są w swojej twórczości naprawdę spójni. Z ich debiutu uwielbiam Mży, które znalazło się wśród najlepszych piosenek tego roku, ale również znakomity Wstyd czy Listopady. Wybierzcie się też koniecznie na koncert, bo są niesamowici! RECENZJA

15. Bishop Briggs – Champion

Po bardzo dobrym debiutanckim albumie, który trochę nie sprostał moim wygórowanym oczekiwaniom, Bishop Briggs prezentuje drugiego Championa. Mistrzostwa ostatecznie nie osiąga, ale to bezsprzecznie bardzo dobry album, na którym królują stadionowy tytułowy singiel, intrygujące bujającym refrenem i organowym wstępem Jekyll&Hide oraz Wild, które jest romansem z debiutanckim albumem. Zresztą Briggs szczególnie nie zaskakuje, bazuje na poprzedniku, ale robi to w świetnym stylu. Czekam na koncert na jakimś dużym festiwalu muzycznym w Polsce. RECENZJA

14. Król – Niemiarkowania

Wydane w pechowy piątek trzynastego, Nieumiarkowania na pewno nie są pechowe. To w końcu rewelacyjny, bardzo spójny album, po przesłuchaniu którego chciałoby się więcej i więcej. Wrzesień jest miesiącem schyłkowym – powoli zapominamy o wakacyjnej promienności, a jesienna melancholia delikatnie puka do naszego życia. Nieumiarkowania idealnie odpowiedziały na ten moment. Brzmieniowo otrzymaliśmy dawkę muzyki, do której możemy się nieśmiało poruszać (lub potupać nóżką, jak kto woli), a jednocześnie Król wysyła w naszą stronę dawkę pełnych emocji tekstów. Uwielbiam najbardziej Drugą pomoc i Głodne dusze. RECENZJA

13. Ariana Grande – thank you, next

Czas na najbardziej mainstreamowy album w całym tym zestawieniu. Po ubiegłorocznym dużym rozczarowaniu w postaci albumu Sweetener, nie musieliśmy długo czekać, a Ariana Grande pół roku później zaprezentowała kolejny album thank you, next. Zdawałoby się, że wyprodukowany taśmowo, jest moim ulubionym tegorocznym albumem od wielkiej gwiazdy światowego formatu. Wciąż zachwyca wspaniałe imagine otwierające album, ciężko nie bujać się do wielkiego hitu 7 rings, ale również zachwycają mniej lub bardziej śmiałe romanse z r&b przy okazji bad idea czy NASA. Dużo w tym roku słuchałem Ariany, oj dużo!

12. Mery Spolsky – Dekalog Spolsky

Wszystko tutaj zagrało. Muzyka. Teksty. Rymy. Nietuzinkowa osobowość Mery Spolsky. Ale też świetna produkcja. Uwielbiam power Mazowieckiej Kiecki, zupełnie przepadłem w świetnie napisanej Bigotce, nie wspominając już o Sorry from the mountain. Wszystkie bangery na Dekalogu Spolsky są wręcz bezbłędne. Zaskakuje też ta znacznie spokojniejsza odsłona Mery. Mam tutaj na myśli zarówno klimatyczną Kosmiczną dziewczynę, jak i osobistą Szafę Meryspolsky. Artystka założyła bordową aureolę, ale nie dajcie się zmylić! RECENZJA

11. Ralph Kaminski – Młodość

Po pierwszym przesłuchaniu Młodości, myślałem, że mamy do czynienia z płytą roku. Odłożyłem ją na kilka dni i wróciłem z nieco chłodniejszym spojrzeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że to świetny album, który jest godnym następcą rewelacyjnego debiutanckiego Morza. Młodość to głównie emocje. Czy to w otwierającym album Zielonym samochodzie, czy popowych Autobusach, czy bardzo ciepłym 2009. Chociaż wciąż najważniejszy jest tutaj blond Ralph z pomalowanymi paznokciami w białym kostiumie. Artystyczna charyzma na najwyższym poziomie. Faworyt? Tygrysy. RECENZJA

10. Labrinth – Imagination & the Misfit Kid

Pierwszą dziesiątkę otwiera (dla mnie) największa niespodzianka w tym zestawieniu. Chociażby dlatego, że nigdy jakoś szczególnie nie śledziłem kariery Labrintha, docierając najczęściej do jego singlowych utworów. Imagination & the Misfit Kid zaskoczyło mnie przede wszystkim przebojowością, świetną produkcją, ale też niespodziewanym luzem, w którym przepadłem właściwie od samego początku. Ulubione na albumie? Na pewno duet z Zendayą z serialu Euforia, zarażający pozytywną energią Sexy MF, ale też Dotted Line / Juju Man. Wychodzi też na to, że to moja ulubiona płyta od mężczyzny, bo dalej już będą same kobiety.

9. Sigrid – Sucker Punch

Po dwóch świetnych EP-kach, które przyniosły Sigrid międzynarodowy rozgłos, Norweżka zaprezentowała swój debiutancki album. Ci, którzy obdarzyli artystkę sympatią za krótkie wydawnictwa, byli jak najbardziej usatysfakcjonowani. Sucker Punch to album pełen dziewczęcości i uroku, którego mogliśmy się po Sigrid spodziewać, i którego od Sigrid bardzo oczekiwaliśmy. To bardzo udane podsumowanie dotychczasowej drogi artystki – pięknej Norweżki o potężnym i intrygującym głosie, która zamiast statusu międzynarodowej gwiazdy, woli być naszą najlepszą śpiewającą koleżanką. Fajnie jest mieć taką Sigrid. Ulubieńcy? Mine Right Now z najlepszym teledyskiem tego roku, singlowe Don’t Feel Like Crying oraz Sight Of You.

8. Ofelia – Ofelia

To najlepsza debiutancka płyta tego roku, na której odnajdziemy jednocześnie energię i spokój. Ofelii udaje się wykreować niepowtarzalną atmosferę już od samego Intro, które „jest najpiękniejszym początkiem wśród wszystkich początków tegorocznych płyt”. Później jest już tylko intensywniej i bardziej emocjonalnie. Ofelia w wielkim stylu wkracza na polską scenę muzyczną, dostarczając zadziorności, ale też mnóstwo pięknej wrażliwości. Najlepsze na albumie? Singlowe Zaraz oraz Tu, znana już przed kilkoma laty Ćma oraz wspaniały Meteoryt. RECENZJA

7. Margaret – Gaja Hornby

Po serii sporych przebojów, które królowały nie tylko na polskich listach przebojów, odnosząc sukcesy chociażby w Szwecji, Margaret zrobiła niemały zwrot w swojej karierze. Po raz pierwszy postanowiła wypowiedzieć się muzycznie po polsku, oddając w ręce słuchaczy bardziej osobisty, „własny” album Gaja Hornby. Przepadłem zupełnie w tym urban popie, w którym wszystko zdaje się wypowiedziane wprost. Zawsze lubiłem Margaret, ale Gaję Hornby to już w ogóle pokochałem. Ulubione? Tytułowy singiel, świetnie wyprodukowane i napisane Błyski fleszy, plotki ścianki, wakacyjne Serce baila i zamykające całość Światło. Życzę też Margaret zasłużonego odpoczynku podczas ogłoszonej przerwy i jednocześnie czekam na więcej!

6. Lana del Rey – Norman Fucking Rockwell!

Od czasu debiutanckiego albumu Lany Born to Die, który był dotychczas jej najlepszym albumem w karierze i – nieśmiało dodam – według mnie jedynym w pełni udanym, minęło kilka dobrych lat. Następcy raczej mnie rozczarowywali i nic nie wskazywało na to, że w przypadku Nomran Fucking Rockwell! miałoby być inaczej. Jednak było. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najlepsza Lana del Rey, jaką mieliśmy przyjemność usłyszeć. Zachwycająca balladami jak chociażby w hope is a dangerous thing…, porywająca bardziej wyrazistymi Fuck it I love you czy Doin’ Time, nieustannie czarująca klimatem. Lana del Rey sprawiła mi wielką niespodziankę tym albumem. Piękno!

5. Daria Zawiałow – Helsinki

Już pod koniec 2018 roku, artystka zaprezentowała pierwszy singiel Nie dobiję się do Ciebie, w którym znacznie odważniej sięgnęła po elektronikę, romansując z dźwiękami z końca ubiegłego wieku. Efekt był oszałamiający. Podobnie jest z samymi Helsinkami. To album pod wieloma względami wyjątkowy. Niezwykle różnorodny, w którym słychać hybrydy gitar i syntezatorów (w Szarówce czy najlepszym Gdybyś miała serce), znacznie mocniejsze granie (Punk Fu!), ale też echa debiutanckiego A Kysz! (chociażby Saloniki czy Hej Hej!, które okazało się wielkim przebojem). Od czasu premiery płyty moim marzeniem jest posłuchać Helsinek Darii Zawiałow właśnie w chłodnych fińskich Helsinkach. Wspaniały album!

4. Natalia Nykiel – ORIGO EP

Natalia Nykiel bez uprzedzenia wydała ORIGO EP – jej pierwsze międzynarodowe wydawnictwo, na którym dzieje się naprawdę dużo. Choć wszystko spaja kluczowe dla artystki electro, słyszymy również Paramore i gitary w singlowym Volcano, folk w wykończonym przez Rodzinny Zespół Śpiewaczy z Rakowicz I’m Not For You oraz soul i Daley’a w balladzie Find Me. Różnorodność, która łączy się jednocześnie z modnym brzmieniem i coraz większą charyzmą samej Natalii Nykiel. Czuć tutaj nutkę szaleństwa, która nie wszystkich może zadowolić. Mnie zaś podekscytowała. Nie mogę się doczekać nadchodzącej trasy, a krótkie wydawnictwo Natalii Nykiel – obok „piątej” Darii Zawiałow – to najlepsza rzecz, jaką mogliśmy w tym roku usłyszeć od polskiego artysty. RECENZJA

3. BANKS – III

Podium otwiera płyta, której szczerze spodziewałem się na miejscu pierwszym. W końcu BANKS to moja ulubiona artystka, odnosząc się do tytułu debiutanckiego albumu prawdziwa goddess. Przed trzema laty zaprezentowała znakomity The Altar. 2019 rok to powrót z płytą III, która pod względem brzmienia jest bardziej surowa i jeszcze zimniejsza. To przede wszystkim bardzo mocne Gimme (najlepsza piosenka roku), chłodna Alaska, gorące Hawaiian Mazes, brudne Stroke i piękne Contaminated. Ale nie tylko. Osobiście jako wielki fan, po wychwalanym pod niebiosa The Altar, byłem delikatnie rozczarowany. Ale wciąż uwielbiam. #teamTheAltar

2. Aurora – A Different Kind of Human

Tegoroczne nagromadzenie Aurory w moim muzycznym życiu jest wielkie. Najpierw na nowo odkryłem jej Infections Of Different Kind – Step 1 z 2018 roku, z którym pierwotnie nie do końca było mi po drodze. Później obejrzałem wspaniały dokument Była sobie Aurora, który jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie widziałem w tym roku. Następnie otrzymałem ten album, by później przeżyć jej koncert podczas Krakow Live Festival. I zupełnie przepadłem w świecie Aurory, pełnym wrażliwości i jednoczesnej pewności siebie. To niesamowita dziewczyna, prawdziwa artystka, która kieruje się przede wszystkim emocjami. Czuć to na albumie. Najbardziej lubię In Bottles oraz Daydreamer, ale ciężko uciec od Apple Tree oraz Dance On The Moon. Generalnie same wspaniałości!

1. FKA Twigs – MAGDALENE

Zawsze doceniałem twórczość FKA Twigs, a już w szczególności EP-kę M3LL155X, ale nigdy nie byłem jej zagorzałym słuchaczem. Wielki powrót artystki za sprawą albumu MAGDALENE zmiótł mnie z powierzchni. Zrzucił na kolana. FKA Twigs dostarcza płytę kompletną, której nie warto dzielić na poszczególne utwory. Należy jej słuchać jako spójną doskonałą całość. Jest emocjonalnie. Momentami bywa bardzo minimalistycznie. Wciąż jest równie zachwycająco. W życiu nie spodziewałem się, że to będzie mój album 2019 roku!

]]>
https://technikolorowy.pl/20-najlepszych-plyt-2019-roku/feed/ 1
„ja na imię niewidzialna mam EP” sanah | Ta dama pije rum https://technikolorowy.pl/ja-na-imie-niewidzialna-mam-ep-sanah-ta-dama-pije-rum/ https://technikolorowy.pl/ja-na-imie-niewidzialna-mam-ep-sanah-ta-dama-pije-rum/#comments Sun, 27 Oct 2019 13:54:25 +0000 https://technikolorowy.pl/?p=760 W prawie każdym artykule internetowym, poświęconym Zuzannie Jurczak, tworzącej pod pseudonimem sanah, pojawia się podobne stwierdzenie: „pojawiła się nagle”. Październik przyniósł jej debiutancką EP-kę ja na imię niewidzialna mam, która bez wątpienia sprawi (a może już sprawiła?), że sanah na polskiej scenie będzie bardzo widzialna. To zwiastun jej debiutanckiej płyty, której możemy się spodziewać już wiosną przyszłego roku.

W jednym z wywiadów powiedziała, że w przyszłości chciałaby nagrać coś z Dawidem Podsiadło oraz Anią Dąbrowską. Nazwiska tych dwóch gigantów na polskiej scenie muzycznej są bardzo pomocne w próbie scharakteryzowania twórczości sanah, muzycznie obracającej się w całkiem podobnych rewirach. Na ja na imię niewidzialna mam artystka prezentuje bezsprzecznie bardzo jakościowy pop, z domieszką alternatywnego brzmienia, trafiający zarówno do szerokiej publiczności, jak i w gusta najbardziej wymagających wrażliwców. Pop, którego na polskiej scenie niby jest coraz więcej, ale wciąż jakby za mało. Dlatego też w nadchodzącym debiutanckim albumie sanah pokładam wielkie nadzieje.

Mam na tej EP-ce trzech faworytów. Największym są premierowe Koronki, zdecydowanie najświeższe zarówno pod względem brzmienia (ach ten niespodziewany taneczny bit w refrenie!), jak i tekstowym (nie każdy z prostych słów potrafi ułożyć bezpretensjonalne wersy i ciekawe gry słowne). Lubię te urywane słowa, dodające utworowi zadziornego charakteru. Świetnie słucha się promującego wydawnictwo Proszę pana, cieszącego się coraz większą popularnością. Wyrzucenie tego refrenu z pamięci jest niemal niemożliwe, strzeżcie się! Faworyt numer dwa. Trzecim faworytem jest ballada Idź, w której brzmieniowo słyszę coś ze wczesnych dokonań Sarsy. Bez porównań, jedynie pierwsze skojarzenie. To chyba najbardziej emocjonalny moment tej EP-ki i takich muzycznych chwil życzyłbym sobie od sanah jeszcze więcej. Nie dziwi w ogóle, że urokowi otwierającej EP-kę Cząstki uległ Dawid Podsiadło, wykonując ją na swoim Wielkomiejski Tour. Podobnie zresztą jak duża (jak na razie największa) popularność piosenki Siebie zapytasz („robię się jakaś spięta, śnięta, szurnięta / trochę inna niż dziewczęta” – mój ulubiony fragment!). Osobiście lubię na tej EP-ce kiecki, typów, sukieneczki, łezki. Łezki szczególnie. Ależ to wszystko jest autentyczne!

Słucham ja na imię niewidzialna mam i wyczuwam sukces.

]]>
https://technikolorowy.pl/ja-na-imie-niewidzialna-mam-ep-sanah-ta-dama-pije-rum/feed/ 1